Oszczędzanie w walutach

- czy to ma sens?

ważna wiadomość

Redaktor naczelny Karol Jaszewski

0 udostępnij na FB

Początek roku i kończąca kwartał wojna w Ukrainie sprawiły, że nagle pod kantorami ustawiły się kolejki, a i w bankach masowo ruszyły wymiany złotówki na nieco bardziej twarde waluty. Kupowaliśmy je po zbyt wywindowanej cenie, pchani paniką i stresem, nie myślą o potencjalnych stratach, a właściciele kantorów tylko zacierali ręce, naliczając coraz wyższe spready.

Teraz sytuacja zaczęła się uspokajać i rozmyślamy, czy jest sens trzymać oszczędności w walucie.

Panika nie popłaca

Nadmierna panika nigdy nie popłaca i osoby, które skupowały euro i dolary teraz są delikatnie, mówiąc, przegrane. Nie dość, że kurs dyktowała ulica, a więc kolosalne zapotrzebowanie, szczególnie na fizyczne banknoty, które każdy chciał mieć w portfelu, to jeszcze pojawił się kolejny czynnik. Inflacja, która w Polsce jest dwucyfrowa, nie oszczędza także krajów ze strefy euro i dolara, choć tam to na razie 7-8%. To sprawia, że ci, którzy nerwowo kupowali, nieco stracili, co wcale nie oznacza, że popełnili błąd, choć na przyszłość warto zastosować nieco inne podejście. W lokowaniu w waluty najlepiej przyjąć strategię wolnych kroków i systematycznie np. co miesiąc dokupować określone kwoty. Pozwala to na pewne uśrednienia, a to w obecnych, mocno niepewnych czasach wręcz konieczność.

Czy warto kupować waluty?

To proste, w dłuższym horyzoncie czasowym to po prostu sposób na dywersyfikacje twoich oszczędności. Generalnie to dobry pomysł na kolejną inwestycję, bo kilkanaście procent oszczędności w ten sposób ulokowane jest w kolejnym z dostępnych instrumentów. Problematyczne może być dokonanie wyboru, na jaką walutę postawić. Ulubieńcem Polaków jest bezdyskusyjnie dolar, co wynika zapewne z dawnego, historycznego sentymentu. Tylko to nie jedyny powód, bo zdecydowanie istotniejsza jest uniwersalność tej waluty oraz to, że jest to waluta, która stanowi ponad 60% rezerw walutowych w bankach światowych. Równie duże znaczenie ma euro, którym posługuje się dwadzieścia piec krajów i które jest zawsze odnośnikiem do dolara. Innymi słowy, jeśli inwestujesz w euro, to zakładasz, że dolar się osłabi i odwrotnie. Za bezpieczna przystań, choć nieco mniej popularną w naszym przypadku, uznawany jest powszechnie frank szwajcarski.

Dlaczego kupujemy waluty?

Pierwsza z przyczyn została już podana: to zwyczajnie nasza przezorność. W końcu nikt z nas nie spodziewał się pandemii, galopującej inflacji i wojny w Ukrainie. Nie możemy mieć pewności czy wojna się nie rozwinie i czy nagle nie trzeba będzie uciekać z kraju tak, jak wielu Ukraińców. Wtedy zwyczajnie waluta się przyda. Nieco bardziej optymistyczny wariant kupowania walut to przygotowania do wyjazdu zagranicznego, ale na rekreacyjne wakacje. Wreszcie trzeci powód to cel inwestycyjny, najlepiej długoterminowy. Ach i jeszcze jedno: tak do końca nie warto ufać naszemu rządowi i temu, że inflację uda się zatrzymać. Pod tym względem bardziej wiarygodna jest strefa euro.

Gdzie i jak inwestować w waluty?

Najsłabszy pomysł to trzymanie fizycznych banknotów pod przysłowiową poduszką. Przede wszystkim to niebezpieczne, bo narażamy się na kradzież i stratę. Nie dość na tym, pieniądz, który na nas nie pracuje, z czasem traci, choć odrobina gotówki pod ręką nigdy nikomu nie zaszkodziła. Bardzo dobrym pomysłem jest natomiast założenie konta walutowego i to niekoniecznie w polskim banku, bo dostępne dla nas i to tylko przy wykorzystaniu Internetu są banki niemieckie czy fintechy. Nikt nie zabroni nam także inwestowania w akcje zagranicznych giełd czy obligacje skarbowe w euro. Dla nieco większych ryzykantów są krajowe obligacje walutowe, których można poszukać na Calyst.

Czytaj również

?>