Harley-Davidson kontra Trump
Mimo że jeszcze nie tak dawno temu Donald Trump nazywał markę Harley-Davidson jednym ze sztandarowych przedsiębiorstw USA. Teraz grozi, że przeniesienie produkcji części motocykli do Europy spotka się z odwetem w postaci wysokich podatków. Jakie konsekwencje niesie za sobą prywatna wendetta prezydenta wymierzona w producenta?
Od czego zaczął się konflikt?
Decyzja Donalda Trumpa o zwiększeniu ceł na stal i aluminium (odpowiednio 25% i 10%), niezależnie od tego jak oceniana, na pewno spowoduje wiele zmian w funkcjonowaniu gospodarki USA. Europa oczywiście odpowiedziała tym samym. Jeden z flagowych producentów motocykli, firma kojarzona jednoznacznie ze Stanami Zjednoczonymi od wielu lat, zapowiedział chęć przeniesienia produkcji części pojazdów do Europy.
Harley-Davidson, bo o tej marce mowa, obawia się spadku sprzedaży na rynku europejskim. Ponieważ w związku z odwetem Unii Europejskiej koszt każdego złożonego w Stanach motocykla ma wzrosnąć o około 2000 amerykańskich dolarów. Z kolei następstwem tej wiadomości była odpowiedź prezydenta. Która nie pozostawia złudzeń – przeniesienie fabryk na stary kontynent będzie wiązało się z wysokim podatkiem.
Dwie strony medalu
Część ekspertów twierdzi, że polityka Donalda Trumpa doprowadzi do katastrofy ekonomicznej w USA, a to jest tego początek. Skoro Harley-Davidson przenosi swój biznes. To jest tylko kwestią czasu, zanim zrobią to inni przedsiębiorcy. Jest w tym trochę racji – prowadzenie wojny gospodarczej z całym światem może nie wyjść kontrowersyjnemu prezydentowi na dobre.
Z drugiej jednak strony należy pamiętać o tym, że podczas gdy USA stanowi ponad 60% rynku sprzedaży potentata. To Europa, nawet jako drugi największy pod względem sprzedaży rynek, to zaledwie 16% całej sprzedaży. Ponadto, według prezydenta, przedstawiciele firmy ogłosili chęć „przeprowadzki” do Tajlandii już w styczniu. Czyli na długo przed pojawieniem się nowych ceł. Twierdzi też, że Harley-Davidson wykorzystuje napiętą sytuację między Ameryką a Europą jako „wymówkę”.
Jakby nie patrzeć, cła nałożone w akcie odwetu przez Unię Europejską celują w towary wytwarzane głównie – nie bez przypadku – na terenach, w których dominującą liczbę głosów zdobyli Republikanie. Nie inaczej jest w przypadku marki Harley-Davidson. Która swoje korzenie ma w stanie Wisconsin, który jest jednym z największych ośrodków zwolenników obecnego prezydenta USA.
Metody regulowania handlu zarówno Donalda Trumpa jak i Unii Europejskiej są niezwykle ryzykowne, ale ciężko jednoznacznie stwierdzić, do czego doprowadzą. Jedno jest pewne – Harley-Davidson ma ciężki orzech do zgryzienia.